Nastał poranek. Słońce wynurzyło się zza widnokręgu i powoli zmieniało kolor z czerwonego na żółty. Młoda dziewczyna siedziała przed lutrem w swoim dormitorium robiąc makijaż. Spojrzała na śpiące jeszcze przyjaciółki i delikatnie się uśmiechnęła. Zeszła cicho do Pokoju Wspólnego by potem ruszyć do biblioteki. Obrazy, które się już obudziły mówiły "dzień dobry" ale tak cicho by nie obudzić swoich sąsiadów. Dziewczyna kłaniała się i szła dalej. Doszła do jedynego miejsca, które było dla niej rajem. Wśród książek i kurzu czuła się zrelaksowana. Ruszyła ku swojemu ulubionemu stolikowi lecz jej oczom ukazał się nie kto inny jak sam Draco Malfoy. Siedział i pisał coś w zeszycie.
- Cześć. Mogę się przysiąść? - zapytała z szerokim uśmiechem.
Ślizgon zerknął na nią i kiwnął głową. Kontynuował swoje zajęcie a dziewczyna zajęła miejsce naprzeciw chłopaka. Zauważyła, że ciągle coś kreśli i pisze ponownie. Wyrwała mu książkę z ręki i przyjrzała się temu co pisał.
- Co robisz Granger?! - warknął próbując odebrać swój zeszyt.
Ale Gryfonka nie przejęła się tym. Wyciągnęła długopis i zapisała coś szybko w notatniku Malfoya. Chłopak przyglądał się jej z zaskoczeniem. Po chwili przed nim pojawiła się jego własność. Przyjrzał się uważnie temu co napisała Hermiona i z szokiem wymalowanym na twarzy podniósł głowę.
- Nie ma za co. - kąciki jej ust podniosły się ku górze.
- Dzięki, ale ...
- Tak, wiem. Jestem szlamom. Ale przecież pomóc chyba ci mogę, prawda? Do eliksirów trzeba mieć podejście. - mrugnęła do niego i zajęła się swoim wypracowaniem z Transmutacji.
Przez korytarz biegł jakiś chłopak. Rude włosy błądziły po jego twarzy a brązowe oczy rozglądały się wokoło. W końcu dobiegł do biblioteki. Dostrzegł szatynkę zawzięcie piszącą coś na rolce pergaminu. Z uśmiechem podszedł do niej lecz zatrzymał się na widok Malfoya. Zdziwiony szedł dalej. Zaszedł dziewczynę od tyłu i zakrył dłonią jej oczy.
- Zgadnij kto to? - zaśmiał się cicho Fred.
- Hmm .. Fred albo George ale zdecydowanie Fred! - zachichotała.
- Ale jak ty to robisz? - zapytał z szerokim bananem na twarzy siadając obok niej.
- Wygląd może i taki sam, lecz głosy macie inne. - odpowiedziała mrugając do Freda.
- A więc to tak? Tak w ogóle czemu wstałaś tak wcześnie?
- Ja zawsze wstaję wcześnie. Na naukę zawsze pora!
- Kujon! - wydarł się Weasley.
- Może troszeczkę. Ale zapomniałam wczoraj napisać wypracowania z Transmutacji więc robię to teraz.
Hermiona pokazała rudzielcowi język i dopisała jeszcze kilka linijek tekstu.
- Zostań moją korepetytorką, proszę. - poprosił ze stęknięciem Fred.
- Jasne, czego nie potrafisz?
- Całować! - zaśmiał się pod nosem.
- Fred! - dała mu kuksańca w bok i roześmiała się.
Schowała pracę domową do torby i wstała żeby zanieść wielką księgę o Transmutacji. Chłopak zerwał się z miejsca i ruszył za młodą Gryfonką.
- Idziesz za mną. - stwierdziła na głos Hermiona z nutką rozbawienia.
- Tak, zgadza się. Dobre spostrzeżenie.
- Dlaczego?
- No bo idziesz do Wielkiej Sali sama no i ja też idę sam. Więc czemu miałbym się nie przyłączyć? Samotnicy trzymają się razem.
- A George?
- Umówił się z jakąś Krukonkom.
Z dobrymi humorami zjawili się w Wielkiej Sali. Fred cały czas opowiadał Hermionie o żartach, które razem z Georgem zrobili woźnemu. Dziewczyna co chwilę wybuchała śmiechem czym zwracała na siebie uwagę innych uczniów. Zajęła miejsce koło Rona a obok niej usadowił się Fred. Po chwili zjawił się też George, który usiadł obok brata bliźniaka.
- Jak randka? - spytała szatynka.
- Było fajnie. Ale zaraz... kto ci powiedział? - wzrok George'a powędrował na swoją kopię.
- No co? Wymsknęło mi się może kilka słów. - uśmiechnął się szeroko Fred.
- Granger! - usłyszeli wrzask ze strony Slytherinu.
Ku nim właśnie zmierzał Draco. Szybko znalazł się przy stole Gryffindoru i zmierzył wzrokiem wszystkich napotykając w końcu twarz Hermiony.
- Tak, Malfoy? Coś się stało? - zapytała dziewczyna z uśmiechem.
- Tak. Przez przypadek musiałaś zabrać mój długopis. Chciałbym go odzyskać. - powiedział łagodnie Ślizgon.
- Och, możliwe. - Gryfonka zajrzała do torby - Tak, przepraszam. Musiałam go przez przypadek spakować. Proszę.
- Dziękuję. - odpowiedział i wrócił na swoje miejsce.
Wszystkich przy stole zamurowało. Wszystkich z wyjątkiem brązowowłosej.
- Draco miły? To niemożliwe! - wydarł się Ron.
- Pomogłam mu w pracy domowej. Będzie miły przez jakiś czas. - wytłumaczyła niczym nieprzejęta Hermiona.
Szatynka siedziała właśnie na łóżku i czytała książkę. Z słuchawek wydobywała się jej ulubiona piosenka zespołu Linkin Park. Nuciła sobie ją pod nosem i stukała ołówkiem po książce. Przez przypadek dziewczyna odłączyła wtyczkę od telefonu i muzyka zaczęła nieść się po dormitorium. Do pokoju weszła Ginny tanecznym krokiem. Wskoczyła na łóżko i skacząc po nim zaczęła tańczyć. Hermiona śmiała się z przyjaciółki ale również wstała i powtarzała kroki przyjaciółki. Nie usłyszały pukania. W pomieszczeniu zjawił się Fred. Zaśmiał się na widok dziewczyn i zawołał resztę przyjaciół. Widowisko nie trwało długo gdyż tancerki zauważyły po chwili obecność chłopaków. Krztusili się śmiechem.
- No to był popis miesiąca! - zawołał Lee Jordan.
Ginewra zarumieniła się a Hermiona uśmiechała się szeroko. Z małego, prostokątnego pudełeczka popłynęła kolejna piosenka. Gryfonki tańczyły dalej. Była to dla nich wspaniała zabawa. W końcu szatynka zeskoczyła z łóżka i pokazała co potrafi. Jej ruchy były dzikie ale delikatne. Wszyscy zebrani byli zachwyceni. Bili brawa i gwizdali.
- Hermiono! To było jak szarpanie struny. Delikatne ale jednak stanowcze! Jesteś urodzoną tancerką! - wykrzyczała rudowłosa gdy przedstawienie się skończyło.
Bawili się do nocy tańcząc i śpiewając. Później zasnęli na łóżkach i podłodze. Każdy wtulony w siebie. Ale jednak wzrok przykuwała jedna para. Fred wtulony w Hermione.
Fred Weasley podniósł się ale zaraz powrócił do pozycji leżącej. Na jego klatce piersiowej spała smacznie Hermiona. Wpatrywał się w sufit z ręką na głowie. Leżąca na nim Gryfonka doprowadzała go do szału. Jej zapach, wygląd. Była ideałem. Chłopak dziwił się że może jeszcze przy niej się odezwać. Poczuł, że dziewczyna się zaczyna ruszać ale ... spała dalej.
- Cholera, dziewczyno obudź się. - wyszeptał.
- Fred nie ruszaj się, chce mi się spać. - mruknęła Granger.
Wiedziała. Wiedziała o tym, że śpi na jednym z bliźniaków. Więc czemu się nie obudziła? Czemu nie podniosłą się z chłopaka?
- Wygodnie ci tak? - spytał cicho Fred.
- Tak. Ciepło i wygodnie. Więc leż spokojnie. - zachichotała cicho i podniosła głowę.
Brodą oparła się o klatkę piersiową chłopaka i spojrzała się w jego brązowe oczy.
- Dzień dobry. - przywitała się ziewając.
- Dzień dobry. - uśmiechnął się Fred i zerknął na zegarek na półce koło łóżka.
- Która godzina? - zapytała Hermiona wciąż leżąc na przyjacielu.
- Dopiero szósta.
Kąciki ust dziewczyny poszły ku górze. Przyglądając się od dłuższej chwili rudzielcowi stwierdziła, że jest bardzo przystojny.
Wybiła godzina dziewiąta. Uczniowie zaczęli schodzić się na śniadanie. Wśród nich była także Hermiona i Ginny. Wesołe szły ku Wielkiej Sali. Gdy nagle przed nimi wyrósł jak spod ziemi Roger Davies.
- Słyszałem Hermiono, że poszukujesz swojej drugiej połówki. Więc nie musisz się wysilać bo stoi tuż przed tobą! - zagadał chłopak.
- Słyszałam Roger, że poszukujesz kogoś kto ci przywali w nos. Więc nie musisz się wysilać bo zrobię to z miłą chęcią! - odgryzła mu szatynka.
Krukon był zaskoczony. Do tej pory żadna z dziewcząt nie dała mu kosza. A tu pojawia się Granger i nie chce zostać jego dziewczyną. Wymijając wszystkich pobiegł na śniadanie.
- Wiesz, że mogłaś być milsza? - odezwała się Ginny.
- Wiem. Ale to nie facet którego szukam. Wolałam się zachować w ten sposób żeby nie dawać mu nadziei. - wytłumaczyła przyjaciółce brązowowłosa.
Wkroczyły do Wielkiej Sali i wszystkie spojrzenia powędrowały w ich stronę. Okazało się że Roger ma długi jęzor, który Hermiona z wielką chęcią by odcięła. Zajęły miejsce obok bliźniaków i zaczęły jeść śniadanie.
- Słyszałem mała, że dałaś kosza Davies'owi! - powiedział Fred.
- Tak, tak. On nie jest tym zachwycony. Jesteś pierwszą dziewczyną, która dała mu kosza. - stwierdził George.
- Był nachalny. - mruknęła z grymasem Ginny.
Granger odwróciła się i napotkała wzrok Malfoya. Uśmiechnął się delikatnie. Teraz poczuła wyrzuty sumienia. Zrozumiała, że musi przeprosić Rogera za swoje zachowanie. Tylko dlaczego ona ma go przepraszać za jego nachalność?
Historia robi się coraz ciekawsza, aczkolwiek wyłapałam kilka błędów, które trochę uprzykrzały mi czytanie. Ale to tam mniejsza, poprawisz to ;D Czy mogę liczyć na drobne Dramione tutaj? ^^ Proszę, proszę, proszę!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn i pozdrawiaam! :*
Błędów jest dużo, wiem ;c I liczyć mozesz na dużo słonko :* Dziękuję! ^^
UsuńNiech ona mi się tam do Malfoya nie szczerzy, bo jej zaraz strzelę! Jestem przeciwko tej parze, bardziej mnie cieszy ta w adresie bloga :D Blog zapowiada się naprawdę fajnie <3 Czekam wiec na nexta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńRobi sie ciekawie, interesuje się dlaczego Draco jest taki miły. Czekam na następny rozdział .
OdpowiedzUsuńCóż... dalej się przekonasz :) Dziękuję za kom ^^
UsuńTO ZNOWU JA!
OdpowiedzUsuń1) szlamą * i krukonką* :< Oj Karolcia, Karolcia :c ale spoko, orty nie są takie ważne, też pisze z błędami :3
2) trochę zaskoczył mnie fakt, że "wczoraj" mieli rozpoczęcie roku szkolnego, a nagle Miona wstaje rano i leci do biblioteki robić zadanie domowe. Powiedz mi JAK skoro jeszcze nie bylo lekcji? :D
Wiem,że tak głupio się to czyta, taką krytykę, ale jak ja pisałam swojego pierwszego bloga, to mi takie coś cholernie pomagało. Niemniej jednak idę czytać next'a :D
Haahahah, też mi się to rzuciło w oczy jak przeczytałam gdy skończyłam :) Ale jak wpadam w trans nie wiem co piszę ;p Dziękuję, że mnie poprawiasz ^^
Usuń