Ehhhuuuu...
Zaczynam wpis tak... hmmm.. smutno? Po prostu tyle
nauki w drugiej klasie, że wymiękam. Miałam wrócić do pisania w tamtym
miesiącu, nie wyszło. Zawiodłam was, wiem. Ale teraz nie dość że mam
kartkówkę z chemii o kwasach to jeszcze z historii ze średniowiecza...
Padam, po prostu padam. Nie mam ani chwili czasu na przyjemności. No chyba, że
wolę siedzieć przed kompem i dostać jedynkę :/ Mam takie chwile,
owszem. Ale nawet na pisanie nie mam wtedy czasu. Tak bardzo chciałam
ćwiczyć dalej pisanie. Wiem, piszę dla siebie ale chcę dzielić się tym z
innymi. Tyle czasu miałam wiele pomysłów, planowałam już nawet koniec
opowiadania a tu bam.. i wszystko prysło. Przepraszam, ale muszę zawiesić bloga na czas nieokreślony.
Wrócę, to obiecuję. Tylko nie wiem kiedy. Ogarnę wszystko tzn.
sprawdziany, kartkówki, projekt edukacyjny i powrócę. Chcę przeprosić
także dziewczyny, które powiadamiały mnie o wpisach na swoich blogach a
ja tam nie wchodziłam. Dostaję dużo wiadomości... ale nie mam czasu.
Nawet książki przestałam czytać bo tak mało czasu posiadam. Dziękuję
osobom, które przeczytały te trzy rozdziały widniejące niżej.
Pozdrawiam,
Rollen ♥
poniedziałek, 7 października 2013
poniedziałek, 29 lipca 2013
Wielkie Dzięki!
Dziękuję wszystkim za komentowanie/obserwowanie :) Jestem bardzo wdzięczna za czytanie mnie. Oczywiście krytyka ani na moment mnie nie opuści za co szczerze dziękuję. Karolina i Karina wyłapują błędy, które ja też już zaczynam dostrzegać ;p Kontynuacja od września, może wcześniej. Wena niestety opuściła dość szybko za co przepraszam. No więc, pozdrawiam moje stare czytelniczki z bloga o TH, jak i te nowe ^.^ Mam nadzieję że zostaniecie do końca tego pokręconego opowiadania. Jeszcze w sierpniu uzupełnię rozdziały.
Pozdrawiam,
Rollen
Pozdrawiam,
Rollen
piątek, 15 lutego 2013
Rozdział 3
Hermiona szła po schodach. Słyszała tylko bicie swojego
serca i swój własny oddech gdy nagle schody poruszyły się. Znalazła się przed
żelaznymi drzwiami. Kusiło ją żeby wejść do środka. Chwyciła klamkę.
- Nie wchodź tam dziewczynko! – krzyczał jeden obraz.
- To piętro zakazane! – mówił drugi.
Piętro zakazane? Nikt nic nie mówił o tym miejscu.
Dziewczyna zdjęła rękę z gałki i cofnęła się. Nie mogła przecież wylecieć ze
szkoły.
- Granger? – odezwał się ktoś za nią.
- Davies! Co ty tu robisz? – zszokowana po woli się
odwróciła.
- O to samo powinienem zapytać ciebie. Jestem prefektem i
został mi zlecony patrol tego miejsca. – wytłumaczył się.
- A ja znalazłam się tu przez przypadek. Schody spłatały mi
figla. – Hermiona powiedziała szczerze i uśmiechnęła się delikatnie.
- Tak, młody człowieku. To prawda! Te durne schody ją tu
przyniosły! Grzecznie szła do dormitorium. – stanął w jej obronie jeden z
portretów.
- Ufam jej więc żadne tłumaczenia nie są potrzebne. –
zwrócił się chłopak do kobiety na płótnie.
- Roger, przepraszam, że cię tak potraktowałam. – dziewczyna
spuściła głowę w dół.
- To ja zachowałem się niedojrzale. Nie powinienem tak na
ciebie naskakiwać. – uśmiechnął się szeroko.
Hermiona siedziała
właśnie na lekcji eliksirów, którą mieli razem ze Ślizgonami. Gdy po chwili na
jej książce wylądował papierowy
samolocik. Rozwinęła go ostrożnie i zaczęła czytać.
Droga Hermiono!
Przyjdź do biblioteki jutro o
godzinie 16:00. Potrzebuję znów twojej pomocy z pracą domową więc pomyślałem,
że skoro jutro sobota to znajdziesz czas. Jestem naprawdę w potrzebie.
D.M
Uśmiech wkradł się na jej
twarz. Odpowiedziała na drugiej stronie, złożyła w łabędzie i zaczarowała by
poleciał w stronę Malfoya. Ptak trafił w ręce blondyna, który zaczął czytać to
co napisała szatynka.
Drogi Draco!
Od kiedy do mnie mówisz po
imieniu? Oczywiście spotkam się z Tobą w bibliotece i pomogę ci z lekcjami. Czekaj na mnie przy
tym samym stole co ostatnio.
Całuję,
H.G.
Kąciki jego ust poszły ku górze. Zwinął kartkę i schował w
piórniku. Wręcz nie mógł doczekać się soboty. Tak samo miała dziewczyna. Nie
chciała już słyszeć słowa ”szlama” skierowanego w jej stronę. Poczuła delikatne
szturchnięcie w ramię.
- Nareszcie panna Granger wyszła z transu. To może panienka
odpowie na moje pytanie? – odezwał się do niej Slughorn.
- Tak, oczywiście. – przytaknęła Hermiona.
- No to słucham.
Harry obok, którego siedziała podał jej kartkę.
Pytanie brzmiało
tak: Jakie składniki wchodzą w skład Eliksiru Euforii. – Harry
Gryfonka szepnęła słowa podziękowania i spojrzała się prosto w
oczy nauczyciela.
-Pancerzyki chitynowe, sok z cytryny, Figi Abisyńskie i mięta do osłabienia lub zlikwidowania efektów ubocznych. - wyrecytowała dziewczyna.
- Zgadza się. Ale następnym razem proszę uważać. – dał jej
ostrzeżenie i powrócił do lekcji.
- Oczywiście, to się więcej nie powtórzy. – mruknęła w odpowiedzi i wlepiła wzrok w tablicę.
Przed oczami stanął jej rudzielec o pięknym uśmiechu.
Westchnęła cicho. Fred Weasley – najprzystojniejszy chłopak w szkole. Potrząsnęła
delikatnie głową i skupiła się na wykładzie profesora Horacego. Kukułka w
zegarze oznajmiła koniec lekcji więc Hermiona zerwała się jak oparzona z
miejsca i wybiegła z klasy. Szybkim krokiem pobiegła wzdłuż korytarza do
biblioteki. Odnalazła odpowiednią książkę i usiadła przy stoliku.
Przekartkowała książkę do strony o Eliksirze Euforii. Nigdzie nie znalazła
receptury więc wzięła kolejną książkę. Usłyszała tupanie butów. Wszyscy biegli
w stronę placu głównego. Dziewczyna odłożyła starą księgę na miejsce i udała
się w to samo miejsce co większość uczniów.
- Co się stało? – spytała przechodzącą obok niej Cho.
- To Fred i George.
Filch ich przyłapał. Mają przechlapane. – wytłumaczyła Krukonka i podeszła do
swoich przyjaciółek.
Szatynka postanowiła zadziałać. Wybiegła na środek.
- Przepraszam, panie Filch! Ktoś zwymiotował w damskiej
toalecie. Myślę, że musi się pan tam niezwłocznie udać.
Granger zaczęła improwizować. Pokazała Ginny ręką by ta
pobiegła i wyczarowała kolorowego pawia. Rudowłosa kiwnęła głową i zniknęła w
tłumie.
- Później się z wami
policzę! – warknął woźny.
Hermiona podeszła do bliźniaków i uśmiechnęła się szeroko.
- To był blef? – spytał George.
- Kłamałaś żeby nas chronić? – odezwał się Fred.
- Tak. Coś musiałam zrobić, prawda? Już lepsza kara za
kłamstwo niż kara za wasze przewinienia. Was powinni na tydzień w Azkabanie
zamknąć. – zażartowała dziewczyna.
Wesleyowie się zaśmiali i objęli uradowaną dziewczynę.
- Stawiamy ci za ten wyczyn piwo kremowe! – krzyknął pan G.
- Z dodatkiem imbiru! – dodał pan F.
Hermiona siedziała w „Trzech miotłach” razem z bliźniakami
śmiejąc się i popijając piwo kremowe.
- Zabawny był moment gdy Filch się obudził a jego kotka
zlizywała mu budyń z nosa. Oczywiście on myślał, że są to jej odchody. Ubaw był
po pachy! – zachichotał cicho George.
- Jesteście bardzo wredni. – stwierdziła szatynka i dopiła
do końca swój napój.
- Fajny wąsik. – oznajmił Fred.
- Taki twarzowy. – dokończył George.
- Bardzo śmieszne! – pisnęła dziewczyna wycierając pianę z
ust.
Resztę dnia cała trójka spędziła w swoim towarzystwie. Z
uśmiechami zasnęli i z uśmiechami się obudzili.
Wszyscy właśnie siedzieli w Wielkiej Sali na śniadaniu. Przy
stole Gryffindoru dało się słyszeć niezmiernie ciekawą dyskusję.
- To bardzo ciekawe Luno. Wytłumacz mi tylko jedno. Czemu
nargle się ciebie tak uczepiły? – zapytała Hermiona.
- Tata uważa, że to przez moje blond włosy. Są tak jasne, że
swoim blaskiem przyciągają nargle do mnie. – uśmiechnęła się Luna.
- Tak, na pewno przez włosy. – wywrócił oczami Ron.
- Ronaldzie! – syknęła cicho szatynka.
Chłopak spuścił głowę i wpatrywał się teraz w czubki swoich
butów.
- Od kiedy słuchasz Granger? – spytał się George brata.
- Od kiedy … - uciął w pół zdania.
- Zakochał się nasz braciszek. – odezwał się Fred.
- Wiecie, że ja was słyszę. – mruknęła Hermiona.
- Ups. No to chłopie się wydało! – zaśmiali się obaj
bliźniacy i zniknęli.
- Wnerwia mnie to ich nagłe znikanie. – stwierdził Ron.
- Tak. Zdarza się to wkurzające ale znikanie jest bardzo
przydatne w razie ewakuacji. – oznajmiła Luna z tajemniczym uśmiechem na
twarzy.
- Co masz na myśli? – zaciekawił się Harry.
- No bo gdy coś ci się nie uda lub stchórzysz, zawsze możesz
zniknąć. – wytłumaczyła mu złotowłosa.
- Pomyluna, pomyluna! – darł się ktoś ze stołu Ravenclawu.
- Wzywają mnie. Wybaczcie mi na moment.
Krukonka ukłoniła się delikatnie i ruszyła do stołu swojego
domu. Gryfoni popatrzyli po sobie i zaczęli się śmiać.
- Cóż to był za ciekawy temat. Nargle. Co to właściwie jest?
– zarechotał Ronald.
- Nie ładnie jest wyśmiewać innych. – odezwał się ktoś za
przyjaciółmi.
- Cho! – odwrócił się Harry z szerokim uśmiechem.
- Cześć Potter! – wykrzyczał Seamus podbiegając do nich.
- Em, no to ja nie przeszkadzam. – powiedziała Cho i
odeszła.
- Przeszkodziłem wam? – zapytał Finnigan.
- Oczywiście, że nie. Miło cię widzieć, jak wakacje? –
zapytał kruczowłosy.
- Świetnie! Byłem z rodzicami na Majorce. Ojciec dostał
awans! – krzyknął uradowany chłopak.
Harry się tylko uśmiechnął i zaczął rozglądać w poszukiwaniu
panny Chang. Nie odnalazł jej więc powrócił do rozmowy przyjaciół.
- A twój ojciec dalej opisuje różne stworzenia w Żonglerze?
– spytała zaciekawiona Ginny.
- Tak. To jego hobby. Bez tego nie może żyć. – powiedziała Luna
z szerokim uśmiechem.
Wybiła 15:30 i Hermiona zaczęła się szykować. Spakowała
książki i piórnik do torby. Szybko się przebrała w czarne rurki i fioletową
bluzkę „I ♥ ROCK”. Szybkim krokiem udała się do biblioteki. Była pięć minut
przed czasem ale Draco już na nią czekał. Jego rozczochrane włosy dodawały mu
uroku a seksowny uśmiech zabierał dech w piersiach. Był on naprawdę przystojny
i dopiero teraz dziewczyna to dostrzegła.
- Cześć. To w czym mam ci pomóc? – spytała szatynka siadając
obok chłopaka.
- W niczym. To była wymówka, Granger. Myślałem, że się domyślisz.
– posłał jej uwodzicielskie spojrzenie.
- Nie domyśliłam się. Bo nasz kontakt ogranicza się do
wyzwisk i przekleństw. – mruknęła cicho Hermiona.
- Tak. Teraz się to zmieni.
- Dlaczego?
- Bo ty zostaniesz moją dziewczyną.
- Z jakiej racji? – zmieszała się Gryfonka.
- Chłopaki z mojego dormitorium znaleźli sobie dziewczyny
szlamy. To czemu ja miałbym być inny? – rzekł ponuro Malfoy.
Oczy Hermiony wypełniły się łzami. On chciał ją wykorzystać.
Tak po prostu chciał się nią pobawić. Wybiegła natychmiast z biblioteki i
pobiegła do swojego dormitorium. Schowała się w łazience i łkała cicho.
- Ty nadęty arystokracki dupku! – szepnęła brązowowłosa.
- Do kogo to? Mam nadzieję, że nie do mnie. – odezwał się ktoś
obok niej.
- Fred! Co ty tu robisz? – zapytała się dziewczyna ocierając
łzy.
- Usłyszałem czyjś płacz. Postanowiłem zobaczyć kto to. Jak się
okazuje, to ty płaczesz. Coś się stało mała?
- To Malfoy! Poprosił mnie o pomoc w lekcjach. Umówiliśmy
się w bibliotece. A on powiedział, że pomoc to była tylko wymówka! On chciał
mnie wykorzystać! Bo skoro jego koledzy mają za dziewczyny szlamy to on też
chciał! – odpowiedziała Hermiona zalewając się kolejną falą łez.
- Trzeba mu zmyć ten uśmieszek z twarzy! – warknął wkurzony
Fred.
Podniósł się i już miał wyjść z łazienki gdy ktoś go objął
od tyłu. On nie przeciwstawił się. Obrócił się tak by zamiast do pleców
dziewczyna mogła przytulić się do jego klatki piersiowej.
- Nie płacz już. – pogładził ją po włosach.
- Freddie. – szepnęła uspokajając się.
Chłopak był zszokowany słysząc to zdrobnienie. Uśmiechnął się
szeroko i mocniej wtulił się w przyjaciółkę. Hermiona czuła ukojenie w
objęciach Freda. Zapach jego perfum był powalający. Mogłaby go wąchać
godzinami.
- Hermiono? – odezwał się po chwili ciszy.
- Tak?
- Muszę ci coś powiedzieć.
__________________
Przepraszam jeśli są jakieś błędy, pisane długo ale i na szybko :)
Miałam wstawić wcześniej ale nie miałam internetu :/
Proszę, komentujcie. Zależy mi na waszej opinii.
środa, 6 lutego 2013
Rozdział 2
Nastał poranek. Słońce wynurzyło się zza widnokręgu i powoli zmieniało kolor z czerwonego na żółty. Młoda dziewczyna siedziała przed lutrem w swoim dormitorium robiąc makijaż. Spojrzała na śpiące jeszcze przyjaciółki i delikatnie się uśmiechnęła. Zeszła cicho do Pokoju Wspólnego by potem ruszyć do biblioteki. Obrazy, które się już obudziły mówiły "dzień dobry" ale tak cicho by nie obudzić swoich sąsiadów. Dziewczyna kłaniała się i szła dalej. Doszła do jedynego miejsca, które było dla niej rajem. Wśród książek i kurzu czuła się zrelaksowana. Ruszyła ku swojemu ulubionemu stolikowi lecz jej oczom ukazał się nie kto inny jak sam Draco Malfoy. Siedział i pisał coś w zeszycie.
- Cześć. Mogę się przysiąść? - zapytała z szerokim uśmiechem.
Ślizgon zerknął na nią i kiwnął głową. Kontynuował swoje zajęcie a dziewczyna zajęła miejsce naprzeciw chłopaka. Zauważyła, że ciągle coś kreśli i pisze ponownie. Wyrwała mu książkę z ręki i przyjrzała się temu co pisał.
- Co robisz Granger?! - warknął próbując odebrać swój zeszyt.
Ale Gryfonka nie przejęła się tym. Wyciągnęła długopis i zapisała coś szybko w notatniku Malfoya. Chłopak przyglądał się jej z zaskoczeniem. Po chwili przed nim pojawiła się jego własność. Przyjrzał się uważnie temu co napisała Hermiona i z szokiem wymalowanym na twarzy podniósł głowę.
- Nie ma za co. - kąciki jej ust podniosły się ku górze.
- Dzięki, ale ...
- Tak, wiem. Jestem szlamom. Ale przecież pomóc chyba ci mogę, prawda? Do eliksirów trzeba mieć podejście. - mrugnęła do niego i zajęła się swoim wypracowaniem z Transmutacji.
Przez korytarz biegł jakiś chłopak. Rude włosy błądziły po jego twarzy a brązowe oczy rozglądały się wokoło. W końcu dobiegł do biblioteki. Dostrzegł szatynkę zawzięcie piszącą coś na rolce pergaminu. Z uśmiechem podszedł do niej lecz zatrzymał się na widok Malfoya. Zdziwiony szedł dalej. Zaszedł dziewczynę od tyłu i zakrył dłonią jej oczy.
- Zgadnij kto to? - zaśmiał się cicho Fred.
- Hmm .. Fred albo George ale zdecydowanie Fred! - zachichotała.
- Ale jak ty to robisz? - zapytał z szerokim bananem na twarzy siadając obok niej.
- Wygląd może i taki sam, lecz głosy macie inne. - odpowiedziała mrugając do Freda.
- A więc to tak? Tak w ogóle czemu wstałaś tak wcześnie?
- Ja zawsze wstaję wcześnie. Na naukę zawsze pora!
- Kujon! - wydarł się Weasley.
- Może troszeczkę. Ale zapomniałam wczoraj napisać wypracowania z Transmutacji więc robię to teraz.
Hermiona pokazała rudzielcowi język i dopisała jeszcze kilka linijek tekstu.
- Zostań moją korepetytorką, proszę. - poprosił ze stęknięciem Fred.
- Jasne, czego nie potrafisz?
- Całować! - zaśmiał się pod nosem.
- Fred! - dała mu kuksańca w bok i roześmiała się.
Schowała pracę domową do torby i wstała żeby zanieść wielką księgę o Transmutacji. Chłopak zerwał się z miejsca i ruszył za młodą Gryfonką.
- Idziesz za mną. - stwierdziła na głos Hermiona z nutką rozbawienia.
- Tak, zgadza się. Dobre spostrzeżenie.
- Dlaczego?
- No bo idziesz do Wielkiej Sali sama no i ja też idę sam. Więc czemu miałbym się nie przyłączyć? Samotnicy trzymają się razem.
- A George?
- Umówił się z jakąś Krukonkom.
Z dobrymi humorami zjawili się w Wielkiej Sali. Fred cały czas opowiadał Hermionie o żartach, które razem z Georgem zrobili woźnemu. Dziewczyna co chwilę wybuchała śmiechem czym zwracała na siebie uwagę innych uczniów. Zajęła miejsce koło Rona a obok niej usadowił się Fred. Po chwili zjawił się też George, który usiadł obok brata bliźniaka.
- Jak randka? - spytała szatynka.
- Było fajnie. Ale zaraz... kto ci powiedział? - wzrok George'a powędrował na swoją kopię.
- No co? Wymsknęło mi się może kilka słów. - uśmiechnął się szeroko Fred.
- Granger! - usłyszeli wrzask ze strony Slytherinu.
Ku nim właśnie zmierzał Draco. Szybko znalazł się przy stole Gryffindoru i zmierzył wzrokiem wszystkich napotykając w końcu twarz Hermiony.
- Tak, Malfoy? Coś się stało? - zapytała dziewczyna z uśmiechem.
- Tak. Przez przypadek musiałaś zabrać mój długopis. Chciałbym go odzyskać. - powiedział łagodnie Ślizgon.
- Och, możliwe. - Gryfonka zajrzała do torby - Tak, przepraszam. Musiałam go przez przypadek spakować. Proszę.
- Dziękuję. - odpowiedział i wrócił na swoje miejsce.
Wszystkich przy stole zamurowało. Wszystkich z wyjątkiem brązowowłosej.
- Draco miły? To niemożliwe! - wydarł się Ron.
- Pomogłam mu w pracy domowej. Będzie miły przez jakiś czas. - wytłumaczyła niczym nieprzejęta Hermiona.
Szatynka siedziała właśnie na łóżku i czytała książkę. Z słuchawek wydobywała się jej ulubiona piosenka zespołu Linkin Park. Nuciła sobie ją pod nosem i stukała ołówkiem po książce. Przez przypadek dziewczyna odłączyła wtyczkę od telefonu i muzyka zaczęła nieść się po dormitorium. Do pokoju weszła Ginny tanecznym krokiem. Wskoczyła na łóżko i skacząc po nim zaczęła tańczyć. Hermiona śmiała się z przyjaciółki ale również wstała i powtarzała kroki przyjaciółki. Nie usłyszały pukania. W pomieszczeniu zjawił się Fred. Zaśmiał się na widok dziewczyn i zawołał resztę przyjaciół. Widowisko nie trwało długo gdyż tancerki zauważyły po chwili obecność chłopaków. Krztusili się śmiechem.
- No to był popis miesiąca! - zawołał Lee Jordan.
Ginewra zarumieniła się a Hermiona uśmiechała się szeroko. Z małego, prostokątnego pudełeczka popłynęła kolejna piosenka. Gryfonki tańczyły dalej. Była to dla nich wspaniała zabawa. W końcu szatynka zeskoczyła z łóżka i pokazała co potrafi. Jej ruchy były dzikie ale delikatne. Wszyscy zebrani byli zachwyceni. Bili brawa i gwizdali.
- Hermiono! To było jak szarpanie struny. Delikatne ale jednak stanowcze! Jesteś urodzoną tancerką! - wykrzyczała rudowłosa gdy przedstawienie się skończyło.
Bawili się do nocy tańcząc i śpiewając. Później zasnęli na łóżkach i podłodze. Każdy wtulony w siebie. Ale jednak wzrok przykuwała jedna para. Fred wtulony w Hermione.
Fred Weasley podniósł się ale zaraz powrócił do pozycji leżącej. Na jego klatce piersiowej spała smacznie Hermiona. Wpatrywał się w sufit z ręką na głowie. Leżąca na nim Gryfonka doprowadzała go do szału. Jej zapach, wygląd. Była ideałem. Chłopak dziwił się że może jeszcze przy niej się odezwać. Poczuł, że dziewczyna się zaczyna ruszać ale ... spała dalej.
- Cholera, dziewczyno obudź się. - wyszeptał.
- Fred nie ruszaj się, chce mi się spać. - mruknęła Granger.
Wiedziała. Wiedziała o tym, że śpi na jednym z bliźniaków. Więc czemu się nie obudziła? Czemu nie podniosłą się z chłopaka?
- Wygodnie ci tak? - spytał cicho Fred.
- Tak. Ciepło i wygodnie. Więc leż spokojnie. - zachichotała cicho i podniosła głowę.
Brodą oparła się o klatkę piersiową chłopaka i spojrzała się w jego brązowe oczy.
- Dzień dobry. - przywitała się ziewając.
- Dzień dobry. - uśmiechnął się Fred i zerknął na zegarek na półce koło łóżka.
- Która godzina? - zapytała Hermiona wciąż leżąc na przyjacielu.
- Dopiero szósta.
Kąciki ust dziewczyny poszły ku górze. Przyglądając się od dłuższej chwili rudzielcowi stwierdziła, że jest bardzo przystojny.
Wybiła godzina dziewiąta. Uczniowie zaczęli schodzić się na śniadanie. Wśród nich była także Hermiona i Ginny. Wesołe szły ku Wielkiej Sali. Gdy nagle przed nimi wyrósł jak spod ziemi Roger Davies.
- Słyszałem Hermiono, że poszukujesz swojej drugiej połówki. Więc nie musisz się wysilać bo stoi tuż przed tobą! - zagadał chłopak.
- Słyszałam Roger, że poszukujesz kogoś kto ci przywali w nos. Więc nie musisz się wysilać bo zrobię to z miłą chęcią! - odgryzła mu szatynka.
Krukon był zaskoczony. Do tej pory żadna z dziewcząt nie dała mu kosza. A tu pojawia się Granger i nie chce zostać jego dziewczyną. Wymijając wszystkich pobiegł na śniadanie.
- Wiesz, że mogłaś być milsza? - odezwała się Ginny.
- Wiem. Ale to nie facet którego szukam. Wolałam się zachować w ten sposób żeby nie dawać mu nadziei. - wytłumaczyła przyjaciółce brązowowłosa.
Wkroczyły do Wielkiej Sali i wszystkie spojrzenia powędrowały w ich stronę. Okazało się że Roger ma długi jęzor, który Hermiona z wielką chęcią by odcięła. Zajęły miejsce obok bliźniaków i zaczęły jeść śniadanie.
- Słyszałem mała, że dałaś kosza Davies'owi! - powiedział Fred.
- Tak, tak. On nie jest tym zachwycony. Jesteś pierwszą dziewczyną, która dała mu kosza. - stwierdził George.
- Był nachalny. - mruknęła z grymasem Ginny.
Granger odwróciła się i napotkała wzrok Malfoya. Uśmiechnął się delikatnie. Teraz poczuła wyrzuty sumienia. Zrozumiała, że musi przeprosić Rogera za swoje zachowanie. Tylko dlaczego ona ma go przepraszać za jego nachalność?
- Cześć. Mogę się przysiąść? - zapytała z szerokim uśmiechem.
Ślizgon zerknął na nią i kiwnął głową. Kontynuował swoje zajęcie a dziewczyna zajęła miejsce naprzeciw chłopaka. Zauważyła, że ciągle coś kreśli i pisze ponownie. Wyrwała mu książkę z ręki i przyjrzała się temu co pisał.
- Co robisz Granger?! - warknął próbując odebrać swój zeszyt.
Ale Gryfonka nie przejęła się tym. Wyciągnęła długopis i zapisała coś szybko w notatniku Malfoya. Chłopak przyglądał się jej z zaskoczeniem. Po chwili przed nim pojawiła się jego własność. Przyjrzał się uważnie temu co napisała Hermiona i z szokiem wymalowanym na twarzy podniósł głowę.
- Nie ma za co. - kąciki jej ust podniosły się ku górze.
- Dzięki, ale ...
- Tak, wiem. Jestem szlamom. Ale przecież pomóc chyba ci mogę, prawda? Do eliksirów trzeba mieć podejście. - mrugnęła do niego i zajęła się swoim wypracowaniem z Transmutacji.
Przez korytarz biegł jakiś chłopak. Rude włosy błądziły po jego twarzy a brązowe oczy rozglądały się wokoło. W końcu dobiegł do biblioteki. Dostrzegł szatynkę zawzięcie piszącą coś na rolce pergaminu. Z uśmiechem podszedł do niej lecz zatrzymał się na widok Malfoya. Zdziwiony szedł dalej. Zaszedł dziewczynę od tyłu i zakrył dłonią jej oczy.
- Zgadnij kto to? - zaśmiał się cicho Fred.
- Hmm .. Fred albo George ale zdecydowanie Fred! - zachichotała.
- Ale jak ty to robisz? - zapytał z szerokim bananem na twarzy siadając obok niej.
- Wygląd może i taki sam, lecz głosy macie inne. - odpowiedziała mrugając do Freda.
- A więc to tak? Tak w ogóle czemu wstałaś tak wcześnie?
- Ja zawsze wstaję wcześnie. Na naukę zawsze pora!
- Kujon! - wydarł się Weasley.
- Może troszeczkę. Ale zapomniałam wczoraj napisać wypracowania z Transmutacji więc robię to teraz.
Hermiona pokazała rudzielcowi język i dopisała jeszcze kilka linijek tekstu.
- Zostań moją korepetytorką, proszę. - poprosił ze stęknięciem Fred.
- Jasne, czego nie potrafisz?
- Całować! - zaśmiał się pod nosem.
- Fred! - dała mu kuksańca w bok i roześmiała się.
Schowała pracę domową do torby i wstała żeby zanieść wielką księgę o Transmutacji. Chłopak zerwał się z miejsca i ruszył za młodą Gryfonką.
- Idziesz za mną. - stwierdziła na głos Hermiona z nutką rozbawienia.
- Tak, zgadza się. Dobre spostrzeżenie.
- Dlaczego?
- No bo idziesz do Wielkiej Sali sama no i ja też idę sam. Więc czemu miałbym się nie przyłączyć? Samotnicy trzymają się razem.
- A George?
- Umówił się z jakąś Krukonkom.
Z dobrymi humorami zjawili się w Wielkiej Sali. Fred cały czas opowiadał Hermionie o żartach, które razem z Georgem zrobili woźnemu. Dziewczyna co chwilę wybuchała śmiechem czym zwracała na siebie uwagę innych uczniów. Zajęła miejsce koło Rona a obok niej usadowił się Fred. Po chwili zjawił się też George, który usiadł obok brata bliźniaka.
- Jak randka? - spytała szatynka.
- Było fajnie. Ale zaraz... kto ci powiedział? - wzrok George'a powędrował na swoją kopię.
- No co? Wymsknęło mi się może kilka słów. - uśmiechnął się szeroko Fred.
- Granger! - usłyszeli wrzask ze strony Slytherinu.
Ku nim właśnie zmierzał Draco. Szybko znalazł się przy stole Gryffindoru i zmierzył wzrokiem wszystkich napotykając w końcu twarz Hermiony.
- Tak, Malfoy? Coś się stało? - zapytała dziewczyna z uśmiechem.
- Tak. Przez przypadek musiałaś zabrać mój długopis. Chciałbym go odzyskać. - powiedział łagodnie Ślizgon.
- Och, możliwe. - Gryfonka zajrzała do torby - Tak, przepraszam. Musiałam go przez przypadek spakować. Proszę.
- Dziękuję. - odpowiedział i wrócił na swoje miejsce.
Wszystkich przy stole zamurowało. Wszystkich z wyjątkiem brązowowłosej.
- Draco miły? To niemożliwe! - wydarł się Ron.
- Pomogłam mu w pracy domowej. Będzie miły przez jakiś czas. - wytłumaczyła niczym nieprzejęta Hermiona.
Szatynka siedziała właśnie na łóżku i czytała książkę. Z słuchawek wydobywała się jej ulubiona piosenka zespołu Linkin Park. Nuciła sobie ją pod nosem i stukała ołówkiem po książce. Przez przypadek dziewczyna odłączyła wtyczkę od telefonu i muzyka zaczęła nieść się po dormitorium. Do pokoju weszła Ginny tanecznym krokiem. Wskoczyła na łóżko i skacząc po nim zaczęła tańczyć. Hermiona śmiała się z przyjaciółki ale również wstała i powtarzała kroki przyjaciółki. Nie usłyszały pukania. W pomieszczeniu zjawił się Fred. Zaśmiał się na widok dziewczyn i zawołał resztę przyjaciół. Widowisko nie trwało długo gdyż tancerki zauważyły po chwili obecność chłopaków. Krztusili się śmiechem.
- No to był popis miesiąca! - zawołał Lee Jordan.
Ginewra zarumieniła się a Hermiona uśmiechała się szeroko. Z małego, prostokątnego pudełeczka popłynęła kolejna piosenka. Gryfonki tańczyły dalej. Była to dla nich wspaniała zabawa. W końcu szatynka zeskoczyła z łóżka i pokazała co potrafi. Jej ruchy były dzikie ale delikatne. Wszyscy zebrani byli zachwyceni. Bili brawa i gwizdali.
- Hermiono! To było jak szarpanie struny. Delikatne ale jednak stanowcze! Jesteś urodzoną tancerką! - wykrzyczała rudowłosa gdy przedstawienie się skończyło.
Bawili się do nocy tańcząc i śpiewając. Później zasnęli na łóżkach i podłodze. Każdy wtulony w siebie. Ale jednak wzrok przykuwała jedna para. Fred wtulony w Hermione.
Fred Weasley podniósł się ale zaraz powrócił do pozycji leżącej. Na jego klatce piersiowej spała smacznie Hermiona. Wpatrywał się w sufit z ręką na głowie. Leżąca na nim Gryfonka doprowadzała go do szału. Jej zapach, wygląd. Była ideałem. Chłopak dziwił się że może jeszcze przy niej się odezwać. Poczuł, że dziewczyna się zaczyna ruszać ale ... spała dalej.
- Cholera, dziewczyno obudź się. - wyszeptał.
- Fred nie ruszaj się, chce mi się spać. - mruknęła Granger.
Wiedziała. Wiedziała o tym, że śpi na jednym z bliźniaków. Więc czemu się nie obudziła? Czemu nie podniosłą się z chłopaka?
- Wygodnie ci tak? - spytał cicho Fred.
- Tak. Ciepło i wygodnie. Więc leż spokojnie. - zachichotała cicho i podniosła głowę.
Brodą oparła się o klatkę piersiową chłopaka i spojrzała się w jego brązowe oczy.
- Dzień dobry. - przywitała się ziewając.
- Dzień dobry. - uśmiechnął się Fred i zerknął na zegarek na półce koło łóżka.
- Która godzina? - zapytała Hermiona wciąż leżąc na przyjacielu.
- Dopiero szósta.
Kąciki ust dziewczyny poszły ku górze. Przyglądając się od dłuższej chwili rudzielcowi stwierdziła, że jest bardzo przystojny.
Wybiła godzina dziewiąta. Uczniowie zaczęli schodzić się na śniadanie. Wśród nich była także Hermiona i Ginny. Wesołe szły ku Wielkiej Sali. Gdy nagle przed nimi wyrósł jak spod ziemi Roger Davies.
- Słyszałem Hermiono, że poszukujesz swojej drugiej połówki. Więc nie musisz się wysilać bo stoi tuż przed tobą! - zagadał chłopak.
- Słyszałam Roger, że poszukujesz kogoś kto ci przywali w nos. Więc nie musisz się wysilać bo zrobię to z miłą chęcią! - odgryzła mu szatynka.
Krukon był zaskoczony. Do tej pory żadna z dziewcząt nie dała mu kosza. A tu pojawia się Granger i nie chce zostać jego dziewczyną. Wymijając wszystkich pobiegł na śniadanie.
- Wiesz, że mogłaś być milsza? - odezwała się Ginny.
- Wiem. Ale to nie facet którego szukam. Wolałam się zachować w ten sposób żeby nie dawać mu nadziei. - wytłumaczyła przyjaciółce brązowowłosa.
Wkroczyły do Wielkiej Sali i wszystkie spojrzenia powędrowały w ich stronę. Okazało się że Roger ma długi jęzor, który Hermiona z wielką chęcią by odcięła. Zajęły miejsce obok bliźniaków i zaczęły jeść śniadanie.
- Słyszałem mała, że dałaś kosza Davies'owi! - powiedział Fred.
- Tak, tak. On nie jest tym zachwycony. Jesteś pierwszą dziewczyną, która dała mu kosza. - stwierdził George.
- Był nachalny. - mruknęła z grymasem Ginny.
Granger odwróciła się i napotkała wzrok Malfoya. Uśmiechnął się delikatnie. Teraz poczuła wyrzuty sumienia. Zrozumiała, że musi przeprosić Rogera za swoje zachowanie. Tylko dlaczego ona ma go przepraszać za jego nachalność?
wtorek, 29 stycznia 2013
Rozdział 1
Hogwart. Szkoła magii i czarodziejstwa. Miejsce gdzie młodzi czarodzieje uczą się jak posługiwać się magią. Uczniowie dojeżdżają tam pociągiem "Hogwart Express". Stacja King's Cross była wypełniona tłumem nastolatków. W jednym miejscu chłopiec żegnał się z rodzicami, w drugim dziewczynka z mamą. Lecz wśród ściskających się rodzin stała jedna samotna osoba, Hermiona Granger. Jej brązowe włosy okalały jej roześmianą twarz, a orzechowe oczy wpatrywały się gdzieś w dal. Była atrakcyjną dziewczyną. A w połączeniu z delikatnym makijażem i dobrze dobranymi ubraniami sprawiała, że wielu chłopców odwracało się na jej widok. Wsiadła do pociągu i ruszyła w głąb korytarzy by znaleźć przedział dla mieszkańców Gryffindoru. Zajęła miejsce, wyciągnęła książkę i zaczęła czytać. Usłyszała dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi. Oderwała się od książki by zerknąć na przybysza. Ale ich pojawiło się dwóch. Dwie uśmiechnięte postacie z rudymi czuprynami gwizdnęły na widok dziewczyny. Z szerokim bananem na twarzy usadowili się po lewej i po prawej stronie szatynki.
- Hej, mała. - przywitali się równocześnie.
- Cześć Fred! Cześć George! - odpowiedziała Gryfonka.
Po chwili w środku znaleźli się Harry i Ron. Przywitali się i usiedli naprzeciw Hermiony.
- Hermi, myślałem, że przyjedziesz w te wakacje do Nory! - odezwał się Ron.
- Nie mogłam. Wakacje spędziłam z rodzicami w Paryżu. - powiedziała cicho dziewczyna.
- No ale w Boże Narodzenie przyjedziesz? - zagadnął Harry.
- Oczywiście. Przecież każde święta spędzam z wami w Norze! - odpowiedziała Hermiona.
Do pomieszczenia weszła Ginny nucąc pod nosem jakąś melodię. Spojrzała po wszystkich by w końcu zatrzymać swój wzrok na Hermionie. Na jej twarz wpełzł delikatny uśmieszek.
- Przemiana? - zapytała się brązowowłosej.
- Lekka. - zachichotała cicho Hermiona.
- Wyglądasz zabójczo! Ale mogłabyś swoje wydatne usta podkreślać czerwoną szminką. - poleciła jej Ginewra.
Chłopcy zaśmiali się na dźwięk słowa "wydatne". Ruda zmroziła ich wzrokiem i kontynuowała dawanie rad przyjaciółce gdy wtem wszyscy usłyszeli trzask drzwi. Sprawcą tego głośnego dźwięku był nie kto inny jak sam Draco Malfoy. Uśmiechnął się ironicznie lecz uśmieszek zaraz mu zszedł gdy zobaczył Granger. Wyglądała .. inaczej niż zwykle. Czarne rurki, biały top z czarnym napisem "Rock", trampki i ciemny makijaż.
- Co to? Nasza szlama zmieniła styl? Chyba myśli, że będzie fajniejsza! - zaczął dogryzać Gryfonce.
- Co to? Nasz arystokracki dupek potrafi się wyszczekać? Skończ ujadać, Malfoy. - odpowiedziała mu z cynicznym uśmiechem Hermiona.
Wszystkich zamurowało. Nigdy nie widzieli tak odważnej kujonki. Dziewczyna podniosła się z gracją i podeszła do Ślizgona. Jej przyjaciele byli gotowi zatrzymać ją gdy będzie próbowała rzucić na Malfoya jakieś zaklęcie. Kąciki jej ust poszły ku górze.
- Czy mógłbyś mnie przepuścić? - spytała przesłodzonym głosem.
Draco odszedł na bok by przepuścić młodą czarownicę. Nie mógł wydusić ani jednego słowa.
Hermiona przechadzała się po pociągu. Natrafiła na przedział Ravenclawu. Weszła śmiało i zaczęła szukać długich, blond włosów Luny. Znalazła ją przy jakimś chłopaku. Podeszła do przyjaciółki i uśmiechnęła się delikatnie.
- Hermiona? Wyładniałaś przez wakacje! - odezwała się blondynka.
- Dziękuję. Miło cię znów widzieć Luno. - zarumieniła się Gryfonka.
- Ach. Poznaj proszę Rogera Daviesa!
Chłopak ucałował dłoń dziewczyny. Szatynka była zaskoczona kulturą nowo poznanego chłopaka. Nigdy nie widziała takiego dżentelmena. "Gdyby Draco taki był." - pomyślała. Szybko ocknęła się i dostrzegła, że Krukon uważnie jej się przygląda.
- Cóż za zaszczyt poznać obiekt wielu westchnień wśród dziewcząt. - zagadnęła Hermiona.
- Cóż za zaszczyt poznać słynną przyjaciółkę Harry'ego Pottera. - zachichotał cicho Roger.
Dziewczyna zerknęła na zegarek na dłoni. Przeprosiła i pobiegła do przedziału Gryffindoru. Weszła do pomieszczenia gdzie znajdowali się jej przyjaciele. Przywitali ją szerokim bananem na twarzy. Popatrzyła po twarzach znajomych i dopiero teraz zauważyła, że Ginny ścięła włosy, bliźniacy wyprzystojnieli, Harry cały czas spoglądał na Ginny. Westchnęła cicho i zajęła miejsce pomiędzy bliźniakami.
Zamek Hogwartu jak zwykle zachwycał pierwszoroczniaków swoim wystrojem. Lecz dziś profesor McGonagall przeszła samą siebie. Na suficie było widać różne galaktyki w odcieniach różu, granatu i fioletu. Brokat sypał się z góry w dół zanikając nad głowami uczniów. Przemówienie i kolacja minęła szybko więc Hermiona miała dużo czasu na rozpakowanie się w dormitorium. Pokój dzieliła z Ginny i Lavender. Po wypakowaniu wszystkich ciuchów zeszła do Pokoju Wspólnego. Nikogo tam nie zastała więc postanowiła poczytać książkę. Zanurzyła się w lekturze nie słysząc, że ktoś wszedł do salonu. Był to Fred, który szukał swojego brata. Widząc Hermione uśmiechnął się i ruszył w jej stronę. Do jego nozdrzy doszedł zapach perfum dziewczyny. Zakręciło mu się w głowie od tego słodkiego zapachu. Zaczął rozmyślać jaka ona jest piękna i te jej brązowe włosy, w których aż chce się zanurzyć dłoń. Ocknął się. Nie mógł uwierzyć, że pociąga go młoda czarownica. Wtem odwróciła się do niego z szerokim uśmiechem.
- Coś się stało Fred? - zapytała Hermiona.
- Jak ty mnie rozpoznałaś? - zdziwił się chłopak.
- Trzeba mieć talent. - zaśmiała się cicho i wróciła do lektury.
Fred wiedział, że teraz nie zaśnie. Tylko jak to możliwe, że taka zwykła dziewczyna zaprząta mu głowę? Powinien myśleć o Angelinie a nie o Hermionie! Lecz na to było już za późno...
______________
I jak? Podoba wam się? :) Zostawcie komentarze!!! :D
- Hej, mała. - przywitali się równocześnie.
- Cześć Fred! Cześć George! - odpowiedziała Gryfonka.
Po chwili w środku znaleźli się Harry i Ron. Przywitali się i usiedli naprzeciw Hermiony.
- Hermi, myślałem, że przyjedziesz w te wakacje do Nory! - odezwał się Ron.
- Nie mogłam. Wakacje spędziłam z rodzicami w Paryżu. - powiedziała cicho dziewczyna.
- No ale w Boże Narodzenie przyjedziesz? - zagadnął Harry.
- Oczywiście. Przecież każde święta spędzam z wami w Norze! - odpowiedziała Hermiona.
Do pomieszczenia weszła Ginny nucąc pod nosem jakąś melodię. Spojrzała po wszystkich by w końcu zatrzymać swój wzrok na Hermionie. Na jej twarz wpełzł delikatny uśmieszek.
- Przemiana? - zapytała się brązowowłosej.
- Lekka. - zachichotała cicho Hermiona.
- Wyglądasz zabójczo! Ale mogłabyś swoje wydatne usta podkreślać czerwoną szminką. - poleciła jej Ginewra.
Chłopcy zaśmiali się na dźwięk słowa "wydatne". Ruda zmroziła ich wzrokiem i kontynuowała dawanie rad przyjaciółce gdy wtem wszyscy usłyszeli trzask drzwi. Sprawcą tego głośnego dźwięku był nie kto inny jak sam Draco Malfoy. Uśmiechnął się ironicznie lecz uśmieszek zaraz mu zszedł gdy zobaczył Granger. Wyglądała .. inaczej niż zwykle. Czarne rurki, biały top z czarnym napisem "Rock", trampki i ciemny makijaż.
- Co to? Nasza szlama zmieniła styl? Chyba myśli, że będzie fajniejsza! - zaczął dogryzać Gryfonce.
- Co to? Nasz arystokracki dupek potrafi się wyszczekać? Skończ ujadać, Malfoy. - odpowiedziała mu z cynicznym uśmiechem Hermiona.
Wszystkich zamurowało. Nigdy nie widzieli tak odważnej kujonki. Dziewczyna podniosła się z gracją i podeszła do Ślizgona. Jej przyjaciele byli gotowi zatrzymać ją gdy będzie próbowała rzucić na Malfoya jakieś zaklęcie. Kąciki jej ust poszły ku górze.
- Czy mógłbyś mnie przepuścić? - spytała przesłodzonym głosem.
Draco odszedł na bok by przepuścić młodą czarownicę. Nie mógł wydusić ani jednego słowa.
Hermiona przechadzała się po pociągu. Natrafiła na przedział Ravenclawu. Weszła śmiało i zaczęła szukać długich, blond włosów Luny. Znalazła ją przy jakimś chłopaku. Podeszła do przyjaciółki i uśmiechnęła się delikatnie.
- Hermiona? Wyładniałaś przez wakacje! - odezwała się blondynka.
- Dziękuję. Miło cię znów widzieć Luno. - zarumieniła się Gryfonka.
- Ach. Poznaj proszę Rogera Daviesa!
Chłopak ucałował dłoń dziewczyny. Szatynka była zaskoczona kulturą nowo poznanego chłopaka. Nigdy nie widziała takiego dżentelmena. "Gdyby Draco taki był." - pomyślała. Szybko ocknęła się i dostrzegła, że Krukon uważnie jej się przygląda.
- Cóż za zaszczyt poznać obiekt wielu westchnień wśród dziewcząt. - zagadnęła Hermiona.
- Cóż za zaszczyt poznać słynną przyjaciółkę Harry'ego Pottera. - zachichotał cicho Roger.
Dziewczyna zerknęła na zegarek na dłoni. Przeprosiła i pobiegła do przedziału Gryffindoru. Weszła do pomieszczenia gdzie znajdowali się jej przyjaciele. Przywitali ją szerokim bananem na twarzy. Popatrzyła po twarzach znajomych i dopiero teraz zauważyła, że Ginny ścięła włosy, bliźniacy wyprzystojnieli, Harry cały czas spoglądał na Ginny. Westchnęła cicho i zajęła miejsce pomiędzy bliźniakami.
Zamek Hogwartu jak zwykle zachwycał pierwszoroczniaków swoim wystrojem. Lecz dziś profesor McGonagall przeszła samą siebie. Na suficie było widać różne galaktyki w odcieniach różu, granatu i fioletu. Brokat sypał się z góry w dół zanikając nad głowami uczniów. Przemówienie i kolacja minęła szybko więc Hermiona miała dużo czasu na rozpakowanie się w dormitorium. Pokój dzieliła z Ginny i Lavender. Po wypakowaniu wszystkich ciuchów zeszła do Pokoju Wspólnego. Nikogo tam nie zastała więc postanowiła poczytać książkę. Zanurzyła się w lekturze nie słysząc, że ktoś wszedł do salonu. Był to Fred, który szukał swojego brata. Widząc Hermione uśmiechnął się i ruszył w jej stronę. Do jego nozdrzy doszedł zapach perfum dziewczyny. Zakręciło mu się w głowie od tego słodkiego zapachu. Zaczął rozmyślać jaka ona jest piękna i te jej brązowe włosy, w których aż chce się zanurzyć dłoń. Ocknął się. Nie mógł uwierzyć, że pociąga go młoda czarownica. Wtem odwróciła się do niego z szerokim uśmiechem.
- Coś się stało Fred? - zapytała Hermiona.
- Jak ty mnie rozpoznałaś? - zdziwił się chłopak.
- Trzeba mieć talent. - zaśmiała się cicho i wróciła do lektury.
Fred wiedział, że teraz nie zaśnie. Tylko jak to możliwe, że taka zwykła dziewczyna zaprząta mu głowę? Powinien myśleć o Angelinie a nie o Hermionie! Lecz na to było już za późno...
______________
I jak? Podoba wam się? :) Zostawcie komentarze!!! :D
Krótki wstęp
Witam serdecznie!
Na tym blogu przedstawię wam opowiadanie o Hermionie i reszcie uczniów Hogwartu. Ogólnie skupię się na paringu Fremione. Myślę, że spodobają wam się moje bazgroły :) Krytyka mile widziana - dzięki niej wiem co zmienić, co ulepszyć. Pierwszy rozdział już niedługo.
Na tym blogu przedstawię wam opowiadanie o Hermionie i reszcie uczniów Hogwartu. Ogólnie skupię się na paringu Fremione. Myślę, że spodobają wam się moje bazgroły :) Krytyka mile widziana - dzięki niej wiem co zmienić, co ulepszyć. Pierwszy rozdział już niedługo.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)