wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział 1

Hogwart. Szkoła magii i czarodziejstwa. Miejsce gdzie młodzi czarodzieje uczą się jak posługiwać się magią. Uczniowie dojeżdżają tam pociągiem "Hogwart Express". Stacja King's Cross była wypełniona tłumem nastolatków. W jednym miejscu chłopiec żegnał się z rodzicami, w drugim dziewczynka z mamą. Lecz wśród ściskających się rodzin stała jedna samotna osoba, Hermiona Granger. Jej brązowe włosy okalały jej roześmianą twarz, a orzechowe oczy wpatrywały się gdzieś w dal. Była atrakcyjną dziewczyną. A w połączeniu z delikatnym makijażem i dobrze dobranymi ubraniami sprawiała, że wielu chłopców odwracało się na jej widok. Wsiadła do pociągu i ruszyła w głąb korytarzy by znaleźć przedział dla mieszkańców Gryffindoru. Zajęła miejsce, wyciągnęła książkę i zaczęła czytać. Usłyszała dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi. Oderwała się od książki by zerknąć na przybysza. Ale ich pojawiło się dwóch. Dwie uśmiechnięte postacie z rudymi czuprynami gwizdnęły na widok dziewczyny. Z szerokim bananem na twarzy usadowili się po lewej i po prawej stronie szatynki.
- Hej, mała. - przywitali się równocześnie.
- Cześć Fred! Cześć George! - odpowiedziała Gryfonka.
Po chwili w środku znaleźli się Harry i Ron. Przywitali się i usiedli naprzeciw Hermiony.
- Hermi, myślałem, że przyjedziesz w te wakacje do Nory! - odezwał się Ron.
- Nie mogłam. Wakacje spędziłam z rodzicami w Paryżu. - powiedziała cicho dziewczyna.
- No ale w Boże Narodzenie przyjedziesz? - zagadnął Harry.
- Oczywiście. Przecież każde święta spędzam z wami w Norze! - odpowiedziała Hermiona.
Do pomieszczenia weszła Ginny nucąc pod nosem jakąś melodię. Spojrzała po wszystkich by w końcu zatrzymać swój wzrok na Hermionie. Na jej twarz wpełzł delikatny uśmieszek.
- Przemiana? - zapytała się brązowowłosej.
- Lekka. - zachichotała cicho Hermiona.
- Wyglądasz zabójczo! Ale mogłabyś swoje wydatne usta podkreślać czerwoną szminką. - poleciła jej Ginewra.
Chłopcy zaśmiali się na dźwięk słowa "wydatne". Ruda zmroziła ich wzrokiem i kontynuowała dawanie rad przyjaciółce gdy wtem wszyscy usłyszeli trzask drzwi. Sprawcą tego głośnego dźwięku był nie kto inny jak sam Draco Malfoy. Uśmiechnął się ironicznie lecz uśmieszek zaraz mu zszedł gdy zobaczył Granger. Wyglądała .. inaczej niż zwykle. Czarne rurki, biały top z czarnym napisem "Rock", trampki i ciemny makijaż.
- Co to? Nasza szlama zmieniła styl? Chyba myśli, że będzie fajniejsza! - zaczął dogryzać Gryfonce.
- Co to? Nasz arystokracki dupek potrafi się wyszczekać? Skończ ujadać, Malfoy. - odpowiedziała mu z cynicznym uśmiechem Hermiona.
Wszystkich zamurowało. Nigdy nie widzieli tak odważnej kujonki. Dziewczyna podniosła się z gracją i podeszła do Ślizgona. Jej przyjaciele byli gotowi zatrzymać ją gdy będzie próbowała rzucić na Malfoya jakieś zaklęcie. Kąciki jej ust poszły ku górze.
- Czy mógłbyś mnie przepuścić? - spytała przesłodzonym głosem.
Draco odszedł na bok by przepuścić młodą czarownicę. Nie mógł wydusić ani jednego słowa.


Hermiona  przechadzała się po pociągu. Natrafiła na przedział Ravenclawu. Weszła śmiało i zaczęła szukać długich, blond włosów Luny. Znalazła ją przy jakimś chłopaku. Podeszła do przyjaciółki i uśmiechnęła się delikatnie.
- Hermiona? Wyładniałaś przez wakacje! - odezwała się blondynka.
- Dziękuję. Miło cię znów widzieć Luno. - zarumieniła się Gryfonka.
- Ach. Poznaj proszę Rogera Daviesa!
Chłopak ucałował dłoń dziewczyny. Szatynka była zaskoczona kulturą nowo poznanego chłopaka. Nigdy nie widziała takiego dżentelmena. "Gdyby Draco taki był." - pomyślała. Szybko ocknęła się i dostrzegła, że Krukon uważnie jej się przygląda.
- Cóż za zaszczyt poznać obiekt wielu westchnień wśród dziewcząt. - zagadnęła Hermiona.
- Cóż za zaszczyt poznać słynną przyjaciółkę Harry'ego Pottera. - zachichotał cicho Roger.
Dziewczyna zerknęła na zegarek na dłoni. Przeprosiła i pobiegła do przedziału Gryffindoru. Weszła do pomieszczenia gdzie znajdowali się jej przyjaciele. Przywitali ją szerokim bananem na twarzy. Popatrzyła po twarzach znajomych i dopiero teraz zauważyła, że Ginny ścięła włosy, bliźniacy wyprzystojnieli, Harry cały czas spoglądał na Ginny. Westchnęła cicho i zajęła miejsce pomiędzy bliźniakami.


Zamek Hogwartu jak zwykle zachwycał pierwszoroczniaków swoim wystrojem. Lecz dziś profesor McGonagall przeszła samą siebie. Na suficie było widać różne galaktyki w odcieniach różu, granatu i fioletu. Brokat sypał się z góry w dół zanikając nad głowami uczniów. Przemówienie i kolacja minęła szybko więc Hermiona miała dużo czasu na rozpakowanie się w dormitorium. Pokój dzieliła z Ginny i Lavender. Po wypakowaniu wszystkich ciuchów zeszła do Pokoju Wspólnego. Nikogo tam nie zastała więc postanowiła poczytać książkę. Zanurzyła się w lekturze nie słysząc, że ktoś wszedł do salonu. Był to Fred, który szukał swojego brata. Widząc Hermione uśmiechnął się i ruszył w jej stronę. Do jego nozdrzy doszedł zapach perfum dziewczyny. Zakręciło mu się w głowie od tego słodkiego zapachu. Zaczął rozmyślać jaka ona jest piękna i te jej brązowe włosy, w których aż chce się zanurzyć dłoń. Ocknął się. Nie mógł uwierzyć, że pociąga go młoda czarownica. Wtem odwróciła się do niego z szerokim uśmiechem.
- Coś się stało Fred? - zapytała Hermiona.
- Jak ty mnie rozpoznałaś? - zdziwił się chłopak.
- Trzeba mieć talent. - zaśmiała się cicho i wróciła do lektury.
Fred wiedział, że teraz nie zaśnie. Tylko jak to możliwe, że taka zwykła dziewczyna zaprząta mu głowę? Powinien myśleć o Angelinie a nie o Hermionie! Lecz na to było już za późno...


______________


I jak? Podoba wam się? :) Zostawcie komentarze!!! :D

Krótki wstęp

Witam serdecznie!
Na tym blogu przedstawię wam opowiadanie o Hermionie i reszcie uczniów Hogwartu. Ogólnie skupię się na paringu Fremione. Myślę, że spodobają wam się moje bazgroły :) Krytyka mile widziana - dzięki niej wiem co zmienić, co ulepszyć. Pierwszy rozdział już niedługo.